Wydaje się, że człowiek zawsze ma coś do powiedzenia, ale kiedy przychodzi do konkretów, okazuje się, że nie potrafi wydobyć z siebie niczego sensownego.
No właśnie, to tak w skrócie o mnie :)
Cały dzień zastanawiałam się jak mam zacząć te pierwsze swoje "5 groszy" w świecie "internetów" skoro do tej pory świat, w którym się poruszałam to świat widziany obrazami, kolorami i formami.
W końcu dzień zaczął przechodzić w zmierzch, usnęły nasze dzieci przy starej kołysance, zapadła cisza a ja usiadłam do komputera...uff, to można nazwać małym krokiem do przodu :)
To co chodziło mi dziś po głowie to temat wszystkim dobrze znany: poszukiwanie swojego stylu, swoistego DNA, które mówi o nas, powoduje to jak widzą nas inni.
Zewsząd atakują nas tysiące informacji co nosić, jak nosić i kiedy nosić. Z wybiegów mamy najświeższe trendy, stylistki i blogerki pokazują każdego dnia swoje stylizacje, kolorowe czasopisma dla kobiet wtrącają kolejne ładnie ułożone packshoty, sieciówki odpalają w swoich ogromnych sklepach porywające reklamy kolekcji przygotowanych na kolejny sezon.
Można dostać zawrotu głowy i frustracji, że nigdy nie dogoni się tego "królika".
To prawda, nie dogoni się i już! W tym momencie należałoby włożyć stary dres i zamknąć się w szafie. Jednak na dłuższą metę takie rozwiązanie nie spowoduje w nas, kobietach dobrego nastroju :)
Jest na to pewien sposób. Zawsze, ale to zawsze słuchaj tego cichego głosu, który mówi Ci w środku, że coś mega Ci się podoba lub nie. Nie głosu koleżanki, mamy czy siostry, bo każdy z nas jest inny. Nie bojąc się nosić tego co tylko nam się podoba, tworzymy swoje genialne, jedyne w swoim rodzaju DNA własnego stylu! To nic innego jak akceptacja tego jakie jesteśmy.
Tak więc drogie panie, pozwólmy sobie na bycie sobą!